Esso jest miejscem, które koniecznie trzeba zobaczyć. Dla jego położenia w dolinie rz. Bystrej, przepięknej gamy barw brzóz Ermana no i największej atrakcji wioski - basenu geotermalnego.
Do Esso dojeżdżamy autobusem z Kluczi (odjazd o godz. 12:00), po nieudanym 3 godzinnym oczekiwaniu na stopa. W ciągu tych godzin jedynie kilka samochodów wyjechało z Kluczi, ale może dlatego, że jest niedziela. Mimo, że staliśmy obok posterunku na rogatkach wioski, strażnik nie zainteresował się nami w żaden sposób. Zmarzliśmy okrutnie.
W drodze do Esso poznajemy Saszę (spod Moskwy) i Trevora (z Australii), z którymi od tej chwili będziemy podróżować już wspólnie.
W Esso jest wszystko czego potrzeba: lotnisko dla śmigłowców, poczta z wielką anteną satelitarną (można wysłać tylko listy zagraniczne - doszły do Polski), apteka, kilka sklepów i 3 bary. Jest też regionalne muzeum, które należy odwiedzić chcąc poznać historię regionu.
Esso to ekologiczna wioska bez kominów. Gorącą wodę do ogrzewania i mycia dostarcza energia pochodząca prosto z ziemi. Wszędzie są gorące kaloryfery - nawet w garażu, w którym zatrzymujemy się na nocleg. Na większości podwórzy zaobserwować można banie i... pojazd na gąsienicach tzw. wiezdichod. Pierwszy wieczór w Esso przynosi niezapomniane przeżycie - kąpiel w basenie z gorącą wodą. Jest już ciemno i zaczyna padać śnieg kiedy udajemy się do basenu pod gołym niebem, dostępnego dla wszystkich za darmo, aby wziąć gorącą kąpiel. Woda ma ok.40 stC i jest ciągle zasilana świeżą woda pochodzącą ze źródeł geotermalnych. Rozbieramy się do naga i zanurzamy po szyję w wodzie. Wrażenie jest niesamowite - dokoła czerń nocy, ledwie rozświetlana daleką poświatą znad chałup, unosząca się para i ośnieżone góry dookoła. Takie chwile pozostają w pamięci.
Na drugi dzień wyruszamy na wycieczkę po Esso i okolicach. Wszędzie pełno malowniczo ubarwionych w kolorach jesieni i powykrzywianych brzóz Ermana. Dłuższy czas spędzamy zajadając się jagodami rosnącymi tu w ogromnych ilościach. Są nieco wyższe niż nasz, a i owoce bardziej podłużne.
Muzeum w Esso to mały, drewniany domek, z mnóstwem eksponatów. Dosłownie wiszą jeden na drugim. Brodaty dyrektor muzeum i traper w jednej osobie specjalnie dla nas otwiera ten przybytek i opowiada o historii regionu i tutejszych ludach (po rosyjsku). Jest też okazja do zakupu pamiątek w sklepie stowarzyszonym z muzeum - ceny są typowo pod turystów. Nawet za wstęp do muzeum musieliśmy zapłacić 4x tyle co Rosjanie (80 rubli). Kiedy wychodzimy z muzeum jest popołudnie więc idziemy na obiad do jednego z czynnych w Esso barów, gdzie zamawiamy barszcz (z majonezem!) i pielmieny z grzybami. Wszystko jest bardzo dobre i tanie.
Wieczorem znowu basen i piwo Baltika przed snem.
 

Wyprawa była możliwa dzięki wsparciu ze strony naszego sponsora:
Nasz sponsor - MountWave
 
copyright  
URAL
KAUKAZ
TIEN-SZAN
E-mail