Opuszczamy go¶cinne pla¿e jeziora Jack'a Londona i
wyruszamy w kierunku grzbietu Balszoj Angaczak. Szlak pocz±tkowo
prowadzi wzd³u¿ strumienia Studiennyj. Trudno tu z reszt±
mówiæ o szlaku. ¦cie¿ka wije siê w¶ród zaro¶li i
zanika w¶ród bagien sprowadzaj±c nas to w niemo¿liwy do
przedarcia siê g±szcz krzewów, to na
teren tak podmok³y, ¿e ka¿dy krok wymaga wcze¶niejszego sprawdzenia
pod³o¿a kijkiem. Tam gdzie teren uniemo¿liwia bezpo¶rednie przej¶cie
zak³adamy buty od wojskowego ubioru przeciwchemicznego OP1 i
maszerujemy nurtem strumienia, wlacz±c ze ¶liskimi kamieniami i wartkim
pr±dem.
Nocleg spêdzamy na prze³êczy. Posuwaj±c siê dalej wzd³u¿ doliny
strumienia Niewiedomyj docieramy do miejsca biwakowego stanowi±cego
punkt wypadowy na szczyt Aborygen (2287m). To nasz cel. Nasz namiot
staje nad rozlewiskiem strumienia Lewyj
Niewiedomyj, otoczony poszarpanymi szczytami i pi³okszta³tnym
grzbietem z Pikiem Festiwalnyj. Zielonkawa woda i czerwieñ
ro¶lin tworz± udan± kompozycjê. Wieczór spêdzamy przy
ognisku.
Pierwszy swe kroki kierujemy na nieodleg³± prze³êcz Barani±. Pokonuj±c
strome zobocze docieramy najpierw do jez. Festiwalnoje, a chwilê
pó¼niej seledynowego jez.
Baranie. Jeszcze tylko ostre podej¶cie ¿lebem w otoczeniu
zwisaj±cych g³azów wielko¶ci ciê¿arówki i ju¿
jeste¶my na prze³êczy. Na podej¶ciu, na fragmentach ska³ pokrytych
darni± zauwa¿amy ¶lady nied¼wiedzich ³ap...
Kolejny poranek wita nas nisko zawieszonymi chmurami
i deszczem. "Mleko" za namiotem nie daje szans na zdobycie Aborygena.
Widoczno¶æ ogranicza siê do kilkudziesiêciu metrów i gdyby
nie wcze¶niejsze dni mo¿na by s±dziæ, ¿e dooko³a nas nie ma ¿adnych
gór. Nie widaæ kompletnie nic. Dwa dni oczekiwania nie
przynosz± poprawy pogody. Bêbnienie deszczu o ¶ciany namiotu doprowadza
nas do rozpaczy. W koñcu, bez widoków na s³oñce decydujemy
siê na zej¶cie w dó³. W chwili przeja¶nienia zwijamy namiot
i ruszamy w kierunku Jack'a. Deszcz towarzyszy nam przez ca³± drogê.
¦cie¿ki, które kiedy¶ by³y suche teraz wype³ni³y siê wod±.
Zewsz±d sp³ywaj± mniejsze lub wiêksze potoki. Gêste i mokre krzaki
sprawiaj±, ¿e cali sp³ywamy wod±. Po krótkim czasie mamy ju¿
tak mokro w butach, ¿e bez krêpacji brodzimy nurtem potoków.
Deltê strumienia Niewiedomyj oddzielaj±c± nas od jeziora pokonujemy w
OP1. Zaro¶la wyrastaj± ponad nasze g³owy, a strumieñ wody siêga nam do
kolan. Jeszcze nigdy wcze¶niej i ju¿ nigdy pó¼niej nasza
droga nie by³a tak ciê¿ka.
Ca³kowicie wyschniemy dopiero po 2 dniach.