1. Przed ponad czterdziestu laty Antoni Gąsiorowski, zabierając głos w dyskusji nad potrzebami wydawniczymi w zakresie polskich dokumentów średniowiecznych, obliczył, że w wydanych dotąd kodeksach dyplomatycznych opublikowano ponad 20.000 dokumentów (Potrzeby wydawnicze w zakresie polskich dokumentów średniwoiecznych, Studia Źródłoznawcze 18, 1973 s. 113-122). W tej liczbie przeważają jednak dokumenty do 1450 roku. Szeroko rozumianej Małopolski dotyczy około 6800 dokumentów do 1450 roku, zawartych w podstawowych dla tej dzielnicy kodeksach dyplomatycznych. To zrozumiałe, że przy tak wielkiej liczbie ineditów sprzed połowy XV w. zupełnie zaniedbano edycje, a nawet rejestrację, dokumentów z drugiej połowy tego stulecia. Jeszcze Franciszek Piekosiński, po zakończeniu edycji czterech tomów kodeksu małopolskiego (do 1450) i dwóch kodeksu katedry krakowskiej (do 1423), zapowiadał wydanie kolejnych, obejmujących drugą połowę tego stulecia, do czego ostatecznie nie doszło. Powojenne koncepcje, najpierw reedycji dokumentów w postaci „Corpus diplomatum Poloniae”, następnie tylko ich rejestracji w postaci „Regesta Poloniae”, zakończyły się fiaskiem, wpisując się w długą tradycję dyskusji na sposobami ich edycji. I chociaż w ostatnich latach powrócono do pomysłu rejestracji dokumentów do 1500 r. w zasobach archiwów państwowych, to chyba i ten projekt nie przyniesie w tym zakresie istotnego przełomu.
Zbiór odpisów dokumentów małopolskich z drugiej połowy XV w., znany w historiografii pod nazwą Tek Bujaka (stanowiący własność PAU, lecz przez ostatnie pół wieku przechowywany w Pracowni Słownika Historyczno-Geograficznego Małopolski w Średniowieczu Instytutu Historii PAN w Krakowie), jest, z chlubnymi wyjątkami, rzadko wykorzystywany w badaniach, a jeśli już, to najczęściej za pośrednictwem „Słownika historyczno-geograficznego województwa krakowskiego w średniowieczu”. Wynika to z jednej strony z trudności w dostępie i ogarnięcia tego nieuporządkowanego zbioru, z drugiej jednak z braku szerszego i wszechstronniejszego zainteresowania historią Polski 2 połowy XV w., która jest bodaj jednym z najsłabiej zbadanych okresów naszych dziejów. To zaś jest konsekwencją lawinowo narastającego dla tego okresu zasobu źródeł, także o charakterze wykraczającym poza zainteresowania klasycznej dyplomatyki (głównie ksiąg sądowych), trudnego zatem do ogarnięcia, a więc i niepublikowanego in extenso. Z tego powodu epoka Kazimierza Jagiellończyka jest stosunkowo słabo zbadana we wszystkich właściwie aspektach życia społecznego, a nowe badania nie są podejmowane w takim zakresie, na jaki ona zasługuje.
Dokumenty zebrane w tzw. Tekach Bujaka posiadają więc swoją wartość jako duży, choć dalece niekompletny, zbiór materiału dla jednej, ale kluczowej dzielnicy Polski, Małopolski. Stąd możliwe byłoby już podjęcie badań nie tylko regionalnych, ale też, ze względu na ponadregionalne niekiedy znaczenie zebranych tu produktów kancelarii królewskiej, nad historią polityczną całej Polski (por. np. badania W. Fałkowskiego, Elita władzy w Polsce za panowania Kazimierza Jagiellończyka 1447-1492), Warszawa 1992). Wartość zespołu wynika także z tego powodu, że zawiera on odpisy dokumentów z kilkudziesięciu archiwów i bibliotek kościelnych, publicznych i kolekcji prywatnych, istniejących w XIX i pierwsze połowie XX wieku, z których wiele uległo zagładzie w wyniku ostatniej wojny, np. z bibliotek i archiwów warszawskich (Archiwum Skarbowe, Archiwum Główne, Biblioteki Krasińskich i Zamojskich), licznych kolekcji i zbiorów prywatnych, lub pozostaje dziś niedostępnych dla polskich badaczy (Petersburg, Lwów). Duża część tych dokumentów jest więc nieznana, a wiele z nich istnieje już tylko w postaci niniejszych odpisów. Wprowadzenie do obiegu naukowego tak znaczącego i jednorodnego zespołu akt, dobrze opracowanego i uporządkowanego, byłoby silnym impulsem do podejmowania badań nad epoką Kazimierza Jagiellończyka. W tym kontekście konieczność udostępnienia badaczom dokumentów z drugiej połowy XV w., po rok 1501 a nawet 1506, aby nawiązać łączność z tak dużymi zbiorami jak „Acta Tomiciana” czy „Corpus iuris Polonici” Balzera, podkreślał już przed laty w przytoczonym wyżej artykule Antoni Gąsiorowski.
Taka też jest, jak mniemam, opinia środowiska mediewistów i dzisiaj, którą zwerbalizowała ostatnio Maria Koczerska, pisząc o znaczeniu dokumentu dla badań elit Polski średniowiecznej: "Jednak trudno o sensowny plan badania elity, skoro dokumenty, wystawiane po 1450 r. nie zostały w swej zasadniczej masie opublikowane in extenso, ani nawet tylko częściowo w skąpych regestach, jak np. sumariuszach Metryki Koronnej. Nie ma mowy o sprawdzalnych wynikach (podkreślam to słowo - sprawdzalnych) nad większością czasu panowania Kazimierza Jagiellończyka, Jana Olbrachta i Aleksandra Jagiellończyka bez edycji in extenso lub przynajmniej w obszernych regestach dokumentów pergaminowych z 2 połowy XV w. W gronie specjalistów nauk pomocniczych łatwo znaleźć zrozumienie dla tego postulatu, dobrze byłoby, gdyby znaleźli się jeszcze wydawcy!" (Elita polityczna zjednoczonego Królestwa Polskiego w XIV-XV w. i jej funkcja w państwie, w: Od genealogii do historii społecznej, red. A. Jaworska, B. Trelińska, Warszawa 2011, s. 17-18).
I tutaj można wrócić do przytoczonego na początku pytania o sposób edycji tego materiału. A pytanie to, wobec rozwoju techniki elektronicznego zapisywania tekstów i obrazowania artefaktów oraz ich prezentacji w postaci niepapierowej, niebagatelne, co widać w zarysowujących się już dość ostro sporach o sposoby nowoczesnej edycji źródeł, przede wszystkim masowych, w ogóle. Ale w przypadku dokumentów najważniejszą sprawą w tej chwili nie jest sposób edycji, lecz ich odszukanie i inwentaryzacja. Pytanie o to, czy najpierw inwentaryzować, a potem publikować (jak w przypadku 6 tomów „Kodeksu dyplomatycznego Wielkopolski” Antoniego Gąsiorowskiego, Władysława Kuraszkiewicza, Tomasza Jasińskiego, Tomasza Jurka i Izabeli Skierskiej), czy odwrotnie, publikować na bieżąco zespołami archiwalnymi, pozostaje nierozstrzygnięte. Za tą drugą opcją opowiadał się kiedyś (a zdaje się i dziś jest podobnego zdania) Antoni Gąsiorowski. Póki co w Krakowie przygotowano do druku w wersji papierowej „Kodeks dyplomatyczny Małopolski, t. V”, zawierający ponad 300 dokumentów pergaminowych (również w kopiach), w tym kilkadziesiąt sprzed 1450 r. (oprac. Lidia Korczak, Maciej Zdanek Stanisław A. Sroka, Marek Daniel Kowalski). Materiały do niego zbierano w archiwach klasztornych Krakowa bez konfrontacji z odpisami w Tekach Bujaka, co wobec przyjęcia zasady publikacji dokumentów z wybranych archiwów, było założeniem słusznym. I tak się bowiem okazało, że XIX i XX wieczna kwerenda do Tek Bujaka z tychże archiwów przyniosła rezultat dość mierny, bo tylko kilkudziesięciu odpisów. Resztę albo pominięto celowo, albo raczej kwerenda była chaotyczna i dość przypadkowa wobec braku szczegółowego planu i kontroli nad postępem prac (np. brak odpisów większości dokumentów z archiwum kościoła NMP, a w miarę kompletnie wyczerpano zasoby archiwum klasztoru dominikanów czy klasztoru kanoników lateraneńskich przy kościele Bożego Ciała na Kazimierzu). Pozostaje jednak nadal otwarty podnoszony w dawniejszych dyskusjach problem sposobu edycji, w układzie chronologicznym czy topograficzno-chronologicznym, przy czym podkreślano wówczas przydatność w badaniach opcji chronologicznej. Jednak dzisiaj, wobec braku jakiegoś ośrodka zlecającego i koordynującego prace nad tego typu edycjami źródeł, a przy tym dysponującego odpowiednimi środkami finansowymi, zdani jesteśmy na swoistą partyzantkę.
2. Zbiór zapoczątkowały odpisy Franciszka Piekosińskiego. W toku pracy nad „Kodeksem małopolskim” rejestrował on bowiem materiał późniejszy, po rok 1506, który planował opublikować w jeszcze jednym, piątym tomie „Kodeksu dyplomatycznego Małopolski”. Wśród tych odpisów znalazły się ponadto wspomniane przez Piekosińskiego we wstępie do „Kodeksu katedry krakowskiej” owe trzysta dokumentów z archiwum katedralnego krakowskiego z lat 1423-1506, które zamierzał opublikować jako trzeci tom „Kodeksu katedry krakowskiej”, oraz bliżej nieokreślona, spora jak się wydaje, liczba odpisów z archiwów innych kościołów i klasztorów krakowskich, który stanowić miały czwarty tom tego wydawnictwa.
Po śmierci Piekosińskiego w 1906 r. Komisja Historyczna PAU powierzyła prowadzenie prac nad gromadzeniem materiałów prof. Franciszkowi Bujakowi (1875-1953), który prowadził te prace do roku 1939. Z tego powodu w późniejszych latach nadano tym materiałom roboczą nazwę Tek Bujaka. Franciszek Bujak był do tej pracy znakomicie przygotowany. Na studiach historycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim pogłębił znajomość łaciny, poznał zasób źródeł średniowiecznych i nowożytnych, nauczył się dobrze paleografii i zdobył praktykę w pracach edytorskich. A to dzięki temu, że w latach 1896-1901, jeszcze jako student II roku, został zaangażowany przez Bolesława Ulanowskiego przy kolacjonowaniu jego wydawnictw prawno-historycznych. W 1897 r., opracowując pod kierunkiem Anatola Lewickiego wykaz urzędnikówlitewskich w XV w., przeczytał w Muzeum XX. Czartoryskich kilkaset dokumentów pergaminowych i kilkaset kopii w Tekach Naruszewicza. Od 1899 r. pod kierunkiem Mariana Sokołowskiego opracował a następnie opublikował regesty z dwóch tomów kopiarza miasta Biecza i z archiwów jego instytucji kościelnych. W latach 1902-1905 pracował jako archiwista w Krajowym Archiwum Aktów Grodzkich i Ziemskich w Krakowie na stanowisku adiunkta, gdzie miał możliwość zapoznania się z zasobem aktowym tego archiwum. Dokument, jako podstawowy materiał źródłowy, posłużył Bujakowi przy pisaniu rozprawy habilitacyjnej „Studia nad osadnictwem Małopolski’. Wszystkie te prace dawały sposobność do inwentaryzacji zbiorów archiwalnych i bibliotecznych i do robienia wypisów. W 1918 r. Bujak przedstawił wielki, zaplanowany na ok. 200 tomów, projekt wydawnictw źródłowych do historii gospodarczej Polski, z naciskiem na epokę nowożytną. Dokumenty pojawiły się w tym projekcie przede wszystkim w kategorii źródeł do badań stosunków wiejskich i gospodarstwa miejskiego. Bujak stwierdzał stanowczo: „Źródła średniowieczne wszystkie winny być wydane w całości lub w regestach (prócz ksiąg sądowych)”. Dla źródeł nowożytnych i średniowiecznych ksiąg sądowych przewidywał wybór wedle reprezentatywnych zbiorów, kategorii archiwaliów i przekrojów chronologicznych. O swoich materiałach do Kodeksu małopolskiego Bujak nie poczynił osobnej wzmianki w autobiograficznym szkicu z 1927 r. („Drogi mojego rozwoju naukowego”). W 1930 r., wypowiadając się na temat gromadzenia archiwaliów, sceptycznie odniósł się do praktyki wykonywania rękopiśmiennych kopii (co wynikało zapewne z kiepskiej pracy kopistów dostarczających odpisy do Kodeksu małopolskiego) i zalecał fotografowanie. Konkludował: „Odpisy takie są nie tylko kosztowne, ale i wymagają dużo czasu, to też największe zbiory odpisów składają się z kilkudziesięciu lub najwyżej paruset tomów [tek], co stanowi zwykle tylko drobną część pewnych serii ksiąg lub fascykułów archiwalnych” (uwaga na pewno odnośnie Tek Naruszewicza). Jako konkretny przykład podał wypisy do serii Monumenta Poloniae Vaticana. O swoich Tekach i tutaj nie wspomniał. Sądząc po „surowym” stanie zgromadzonego w nich materiału można przypuścić, że Bujak uznał, iż zamierzone wydawnictwo przy tej metodzie pracy nie dojdzie do skutku.
Do 1939 roku Bujak zgromadził odpisy blisko 3000 różnej proweniencji dokumentów, kościelnych, prywatnych, przede wszystkim zaś różnego rodzaju produktów kancelarii królewskiej (zachowało się ponad 2300 wobec zaginięcia teki S z czasów Jana Olbrachta z lat 1492/3-1501) dotyczących szeroko pojętej Małopolski (z Lubelszczyzną), a niekiedy wykraczających poza tę dzielnicę, wiele z nich w dwóch lub nawet kilku odpisach. Sam sposób gromadzenia wymaga w przyszłości dokładniejszego zbadania. Niewątpliwie do materiałów Piekosińskiego dorzucano wszystko, co znajdowało się już w zbiorach Komisji Historycznej (np. z teczki pod obecną sygnaturą Varia 10, zawierającej wypisy Antoniego Prochaski z kopiarza koprzywnickiego, znajdującego się w Petersburgu, bezceremonialnie wyciągnięto duży plik odpisów dokumentów z XV wieku i włączono do Kodeksu), przejmowano materiały od innych historyków (np. od Mieczysława Niwińskiego odpisy dokumentów z lat 1450-1506 z archiwum konsystorskiego w Tarnowie), zlecano wykonanie takich odpisów bardziej doświadczonym badaczom (np. Adamowi Wolffowi z ksiąg Metryki Koronnej), często jednak historykom lokalnym lub wręcz amatorom, co zaciążyło negatywnie na jakości tych odpisów. Zakres kwerendy był dość szeroki, o czym wyżej już pisałem, ciekawe jest natomiast, że objęto nią nawet dokumenty publikowane już w innych dyplomatariuszach (np. Kodeks wielicki, Kodeks mogilski, Kodeks polski, Kodeks tyniecki itp.), przepisując z nich ręcznie dokumenty! Jest to moim zdaniem ciekawy przyczynek do dyskusji nad początkami myśli o reedycji wszystkich dokumentów w jednym wydawnictwie. Śladów działalności samego Bujaka w tekach z odpisami nie jest wiele (np. to on dawał w lewym górnym rogu odpisu sygnaturkę: Coll., ale nie wiadomo, czy oznaczało to tekst już skolacjonowany, czy należało go dopiero skolacjonować), a przynajmniej trudno ją zidentyfikować. Niewątpliwie osobiście angażował się w prace, o czym świadczy notatka ks. Jana Fijałka na jednym z dokumentów kapituły krakowskiej: „d. 26 II 1927 wypożyczony ten dokument perg. do Bibl. Jagiell. przez prof. Bujaka zwrócił mi tamże dr Birkenmajer. Wyrazy tekst. są świeżo ołówkiem zwyczajnym pozakreślane, widocznie przez prof. Bujaka do zreyestrowania przez kopistę”. Najpewniej jeszcze przed wojną część dokumentów tego zbioru otrzymała bardzo lakoniczne regesty sporządzone na małych karteczkach, aby można się było w ogóle w nim orientować.
3. Po wojnie, po zawieszeniu działalności PAU w 1952, Teki Bujaka wraz z innym materiałami jej Komisji Historycznej, zostały przejęte przez Polską Akademię Nauk i włączone do utworzonego w tym celu Zakładu Dokumentacji Instytutu Historii PAN. Z bliżej nieznanych powodów Teki nie zostały w latach pięćdziesiątych ujęte w katalogu spuścizny po Komisji Historycznej PAU, obejmującej teki innych uczonych, w tym wiele zgromadzonych przez tych uczonych materiałów źródłowych. Nie sporządzono też inwentarza w czasach, gdy Władysław Bandura w 2 połowie lat 50-tych XXw. opracowywał inwentarze innych zespołów po tejże Komisji przejętych przez PAN, jak np. olbrzymiego zespołu Tek rzymskich (w odróżnieniu od tek arabskich), zwierających materiały zebrane przez kolejne Ekspedycje rzymskie PAU do Archiwum Watykańskiego. Tak więc geneza, plan i chronologia prac nie zostały opisane wówczas, gdy wiele informacji można było pozyskać z pierwszej ręki. Dzieje tego zespołu wymagają więc szerszej i dokładniejszej kwerendy archiwalnej.
Nie wiadomo kiedy i gdzie narodził się pomysł edycji zgromadzonych przez Bujaka odpisów. W sprawozdaniu z działalności Katedry Historii Polski Feudalnej UJ, opublikowanej w 1955 r., znajduje się informacja, że prof. Roman Grodecki przygotowuje „wielkie wydawnictwo źródłowe, Kodeks dyplomatyczny Małopolski, tom V (wyd. PAN), [które] przyniesie niewątpliwie sporo nowego cennego materiału źródłowego tak do dziejów wsi, jak i miast polskich XV.” (Zeszyty Naukowe UJ. Nr 2, Seria Nauk społecznych, Historia, z. 1, 1955 s. 140). Jak z tego wynika, miało to być wydawnictwo Polskiej Akademii Nauk. Współpracownikiem Romana Grodeckiego była dr Anna Strzelecka, która od 1945 r. pracowała w PAU w redakcji Polskiego Słownika Biograficznego, a od 1953 r., po przejęciu i tego wydawnictwa przez PAN, w Zakładzie Polskiego Słownika Biograficznego Instytutu Historii PAN. To na niej, w związku z pogarszającym się stanem zdrowia Grodeckiego, spoczywał główny ciężar prac. Ówczesny asystent Grodeckiego, prof. Jerzy Wyrozumski, świadek i poniekąd uczestnik wydarzeń, stwierdził, że w gruncie rzeczy Grodecki patronował pracom, czytając skolacjonowane odpisy i dokonując stosownych poprawek. Prace posuwały się powoli, jakość odpisów pozostawiała wiele do życzenia. Grodecki zdawał więc sobie sprawę z tego, jaki poziom prezentują odpisy, i jakie prace należałoby wykonać, aby projekt doprowadzić do jakiegoś finału. Dzięki uprzejmości prof. Wyrozumskiego otrzymałem spisany jego ręką, podyktowany przez Grodeckiego krótki, niedokończony szkic wstępu do wydawnictwa, które nigdy nie miało się ukazać. Warto przytoczyć obszerną jej część:
„Prof. Bujak prowadził tę pracę rejestrowania i gromadzenia odnośnych materiałów archiwalnych od roku 1905 do r. 1939. Nagromadził 11 tek odpisów dyplomów do r. 1506, a więc panowania Kazimierza Jagiellończyka, Jana Olbrachta i Aleksandra. Do pracy i kopiowania odnośnych aktów angażował doraźnie różnych pracowników, częściowo swoich uczniów, ale kwalifikacje ich w zakresie znajomości paleografii i łaciny nie kontrolowoał, wskutek tego powstał olbrzymi zbiór (paru tysięcy kopii) o bardzo nierównej wartości. Ważna była więc w tej sytuacji sprawa ważnego i skrupulatnego skolacjonowania odpisów z oryginałem. Cały szereg tych odpisów zaopatrzony został na górnym marginesie pierwszej strony dopiskiem ołówkowym: Coll. Więc pracę kolacjonowania, przynajmniej w pewnych rozmiarach przeprowadzono. Jednakże kolacjonowanie przeprowadzone zostało tylko może w nieznacznej mierze przez samego Bujaka, poza tym posłużył się on pomocą uproszonych w tym celu pomocników; niektórzy z nich nie wykonali tego zadania z pożądaną dokładnością i ścisłością, bo wiele z tych kopii rzekomo skolacjonowanych roi się od błędów i opuszczeni, których osoba kolacjonująca nie zauważyła i nie zaznaczyła Dlatego właśnie nie przypuszczam, żeby prof. Bujak osobiście tą pracą się zajmował, bo on by tych błędów i opuszczeni nie zostawił bez poprawek, względnie bez zwrócenia uwagi na nie korzystającego. Wobec tego wyłoniła się konieczność ponownego skolacjonowania tych odpisów, gdzie dały się dostrzec poważniejsze błędy, czy mylne odczytanie itp. usterki. Dla scharakteryzowania poziomu pewnej części tych odpisów można podnieść takie curiosum, jak zupełną nieznajomość paleografii i łaciny u niektórych z kopistów. Można wśród nich rozróżnić dwie grupy: jedna to kopiści, którzy nie umiejąc rozwiązać skrótów paleograficznych, przerysowywali dokładnie miejsca dla siebie niezrozumiałe. Jeden z nich czynił to z taką precyzją, że można było bez trudności obecnie rozwiązać te skróty i odtworzyć tekst. Inni kopiści byli w tym względzie skrupulatni i przepisywali tylko to, co zdołali odczytać, nie rozwiązując abrewiatur. Tu niejednokrotnie kopię można uważać za bezwartościową i powierzyć ponowne kopiowanie tych aktów, o ile to będzie możliwe – biegłemu paleografowi i łacinnikowi. Bardzo wiele kopii sporządzali niedbali kopiści w sposób nieczytelny, że i tu powstały olbrzymie trudności w przygotowaniu tekstów do druku. W bardzo wielu przypadkach kopie zostały sporządzone w skróceniu, przy czym autor oznaczał tylko ogólnie kreskami lub kropkami te miejsca, gdzie jakiś wyraz albo zespół wyrazów został opuszczony. Oczywiście te skróty zadysponowane zostały przez prof. Bujaka, ale nie wiadomo bliżej, jaką w tym kierunku wydał instrukcję, co polecał opuszczać, czy tytulaturę, czy nadmiar frazeologii kancelaryjnej, która już w nader wysokim stopniu daje się odczuć w aktach z XV wieku. Te skrócone akty w zasadzie są zrozumiałe, ale dręczy niepewność, czy nie uległy opuszczeniu jakieś ważniejsze elementy. I tu więc ponowna kontrola tych odpisów z oryginałami jest postulatem jak najbardziej uzasadnionym”. Na tym tekst się urywa.
Po śmierci Romana Grodeckiego w 1964 r. opiekę nad pracami przejął Jerzy Wyrozumski. Wykonano kolacjonowanie dokumentów z oryginałami i przepisywanie odpisów, ręcznie i na maszynie. W pracach tych brali udział Irena Jurkówna (późniejsza Perzanowska) i Zbigniew Perzanowski, który wstępnie pozostałą, niewielką część zbioru zregestował. W ten sposób przygotowano wstępnie 439 dokumentów z lat 1450-1464, wybranych wedle kryterium łatwego do nich dotarcia, opatrując je regestami. Narastające trudności i brak realnej perspektyw na edycję spowodowały jednak rychłe zawieszenie dalszych prac. Ich owocem było przepisanie na maszynie 439 odpisów dokumentów. Spoczywające w Zakładzie Dokumentacji Teki Bujaka zwróciły uwagę prof. Karola Buczka, który po zwolnieniu z więzienia stanął na czele utworzonego w 1958 r. Zakładu Słownika Historyczno-Geograficznego Ziem Polskich InstytutuHistorii PAN. Po uzgodnieniach z prof. Jerzym Wyrozumskim, zostały one w 1968 r. przeniesione do tego Zakładu, gdzie spoczywają do dnia dzisiejszego. Tam, na potrzeby kartotek miejscowości województw krakowskiego i sandomierskiego, sporządzono w następnych latach odsyłacze od poszczególnych miejscowości do odpowiednich dokumentów w Tekach Bujaka, zaś Stanisław Kuraś, za pośrednictwem dr. Franciszka Sikory, wykorzystał zebrane w Tekach odpisy do swego "Zbioru dokumentów małopolskich" i „Zbioru dokumentów katedry krakowskiej (znalazło się w nich nieco odpisów sprzed 1450 r.) i późniejszego nieco "Słownikahistoryczno-geograficznego woj. lubelskiego w średniowieczu". Wówczas też dr Sikora nadał poszczególnym teczkom oznaczenia literowe, a w ich ramach numery poszczególnym dokumentom. Opatrzone takimi sygnaturami dokumenty funkcjonują obecnie w literaturze. Dokumenty te nie zostały jednak uporządkowane chronologicznie i pozostają w wielkim chaosie. W zespole brak jednej teki (a może nawet dwóch, biorąc pod uwagę zakres chronologiczny), która winna nosić oznaczenie literą S. Zawierała ona dokumenty z lat 1492-1501. Wypożyczyć je miał przed laty Fryderyk Papée, piszący wówczas biografię Jana Olbrachta (wydanie PAU, 1936). We wstępie do tej monografii (s. 2) pisze on jednak, że „zbiór aktów Olbrachta przeze mnie zgromadzony […] oddajęAkademii z życzeniem jak najrychlejszego wydania”. Nie są to jednak odpisy dokumentów małopolskich, a dokumentów dyplomatycznych przede wszystkim z archiwów zagranicznych. Poszukując przed laty odpisów tych dokumentów prof. Jerzy Wiśniewki,kierownik Pracowni Słownika, dotarł nawet do syna Papéego Adama, znanego przedwojennego szermierza i medalisty olimpijskiego w 1928 r., który jednak stwierdził, że rodzina nie posiada tych materiałów.
4. Teki Bujaka powstawały przez kilkadziesiąt lat. Mimo wskazanych wyżej słabości ich niezaprzeczalnym walorem jest wszechstronność i waga zebranych odpisów. Znajdują się tam odpisy dokumentów sporządzone jeszcze przez Franciszka Piekosińskiego, Antoniego Prochaskę, Mieczysława Niwińskiego, Adama Wolffa i innych badaczy, jest wiele odpisów sporządzonych przez uczniów i współpracowników Bujaka. Pochodzą zarówno z kopiarzy klasztornych i miejskich przechowywanych w bibliotekach lub będących w prywatnym posiadaniu (koprzywnickiego, imbramowskiego, obu jędrzejowskich, klarysek ś. Andrzeja, klarysek starosądeckich, św. Jadwigi na Stradomiu, kanoników laterneńskich Bożego Ciała, sulejowskiego, wąchockiego, wiślickiego, koprzywnickiego, zwierzynieckiego, miasta Biecza), ksiąg Metryki Koronnej, oryginałów z archiwów kościelnych, państwowych i magistrackich (Archiwum Kapituły Krakowskiej, klasztorów Dominikanów, Augustianów, Paulinów, Norbertanek, Cystersów, archiwów miejskich Krakowa, Lublina, Nowego Sącza, Archiwum Głównego i Archiwum Skarbowego w Warszawie, Bibliotek Krasińskich i Zamojskich), kolekcji prywatnych (np. Czołowskiego), od Krakowa i Lwowa przez Warszawę po Petersburg (Biblioteka Cesarska), i wielu innych. Pewna część tych odpisów, jak już była o tym mowa, jest kiepskiej jakości ze względu na braki w wykształceniu paleograficznym kopistów, to zaś wiele mówi o metodzie zbierania dokumentów przez twórcę tego zbioru.
Obecnie na zbiór Tek Bujaka składa się 25 wielkoformatowych tek (ponumerowanych od A do Y), zawierających nieco ponad 2300 odpisów dokumentów. Teczki A/B-T zawierają kolejno odpisy wg układu chronologicznego, ale w wielu z nich następuje jednak podział rzeczowy, według miejsca pochodzenia podstawy opisu (archiwum, kopiariusz itd.), co zupełnie zaburzyło chronologię w obrębie teczek. Teczki A oraz od U do Y zawierają odpisy zupełnie nieuporządkowane, przemieszane chronologicznie, aczkolwiek pewne ślady świadczą o tym, że materiały te były w różnych okresach wstępnie przeglądane w celu uporządkowania. Na teczce V np. znajduje się adnotacja: „Zadecydujeprof. Gr[odecki]”, w teczce Y z kolei zachowała się koperta z napisem: „Dla prof. Bujaka” z wykazem dokumentów stanowiących uzupełnienie tek, z adnotacjami, które dokumenty zostały już wydane, a także ciekawa notatka dotycząca koncepcji wydawnictwa zatytułowana: „Co musi wejść do Kodeksu Małopolskiego po 1480 r.?”, ale można przypuszczać, że dotyczyła ona koncepcji całego kodeksu. Z zakresu terytorialnego i rzeczowego wyłączono z kodeksu ziemię chełmską, akta dotyczące polityki zagranicznej z państwami sąsiednimi, sprawy zatargów granicznych ze Śląskiem i Węgrami. Ze Spisza miały być odpisywane tylko dokumenty dotyczące miast spiskich (Podoliniec, Lubowla i miasta nad Popradem). Zamierzano natomiast włączyć ogólnopolskie akty królewskie, zarządzenia gospodarcze i akta polityczne, bez dodatkowych podziałów rzeczowych. Wyłączone miało być miasto Kraków, najpewniej z myślą o osobnym kodeksie. Zamierzano też osobno kontynuować „Kodeks katedry krakowskiej”, czego dowodzi adnotacja w teczce X na obwolucie wielostronicowego wykazu dokumentów: „Dokumenty wycofane do kod[eksu] katedry krak[owskiej]”. Pomimo opisanych wyżej wysiłków stan opracowania i uporządkowania tych odpisów jest bardzo słaby. Wstępnie skolacjonowane, przepisane na maszynie i opatrzone nagłówkami jest jedynie 439 wybranych dokumentów do roku 1464 w tekach A/B-K (pozostałe z lat 1450-1464 znajdują się w innych tekach), na których figuruje informacja, że przygotowali je do druku Roman Grodecki i Anna Strzelecka. Jednak porównanie niektórych z tych „gotowych do druku” odpisów z oryginałami pokazuje, jak niedoskonała była to robota, i w rzeczywistości gotowe do druku one nie były. Ponad 4/5 zbioru pozostaje w stanie „surowym”.
5. Ze względu na wagę zespołu i jego znaczenie dla rozwoju badań nad epoką średniojagiellońską oraz brak realnych perspektyw edycji zawartych w niej odpisów dokumentów, zdecydowano się na publikację tych odpisów w postaci elektronicznej. Projekt ten ma narodził się przed laty w Pracowni Słownika Historyczno—Geograficznego Małopolski w Średniowieczu Instytutu Historii PAN w Krakowie, gdzie materiały przez ponad pół wieku spoczywały, i były z wielkim pożytkiem i kompetencją wykorzystywane do kolejnych zeszytów słownika. Wynikało to nie tylko ze świadomości, jakie znaczenie miałoby upowszechnienie treści tych dokumentów dla zdynamizowania badań, ale też z obowiązku swego rodzaju depozytariusza zbioru. Przez długi czas publikacja taka tradycyjnymi metodami nie była możliwa, obecnie jednak, wobec gwałtownego rozwoju techniki komputerowej, istnieje możliwość prezentacji materiału w postaci elektronicznej bazy danych. Zaletą tego systemu jest to, że baza taka może podlegać modyfikacjom i uzupełnieniom w miarę przyrostu wiedzy o tych dokumentach lub pozwolić na eliminację zauważonych błędów. Chciałby zastrzec, że niniejsze opracowanie nie zastępuje krytycznej i koniecznej edycji, i nie rości sobie takich pretensji. Jego celem jest jak najszersze i jak najszybsze udostępnienie badaczom dokumentów jako archiwalnego zbioru, który mimo wielu niedoskonałości, powinien mieć wpływ na zdynamizowanie badań nad epoką Kazimierza Jagiellończyka.
Ideą projektu było opracowanie dokumentów zgodnie z zasadami dyplomatyki i ich prezentacja w Internecie, zarówno w formie regestów, jak i obrazka (skanu) tekstu odpisu. Innymi słowy założeniem było opublikowanie piątego tomu „Kodeksu dyplomatycznego Małopolski”, z tą różnicą w stosunku do wersji tradycyjnej, że zamiast skolacjonowanych i przepisanych na czysto tekstów dokumentów, czytelnik otrzymuje ich rękopiśmienną wersję roboczą opatrzoną obszernymi regestami i adresami, pod którymi obecnie są przechowywane.
W tym celu zaprojektowano schemat formularza zawierający identyfikatory piętnastu kolejnych pól:
[Numer porządkowy dokumentu]
[Data wystawienia RRRR-MM-DD]
[Miejsce wystawienia]
[Regest]
[Świadkowie]
[Datum per manus]
[Relator]
[Oryginał, kopia, odpis]
[Podstawa odpisu]
[Obecne miejsce przechowywania]
[Opis dokumentu]
[Wydanie – druk, regest]
[Sygnatura dotychczasowa w obrębie Mp. V]
[Uwagi]
[Sygiel imienia i nazwiska autora]
Formularz jest dość szczegółowy, ale chodzi o to, aby możliwie największa ilość informacji znajdujących się w dokumentach mogła być przeszukiwana za pomocą zwykłej wyszukiwarki WORD-a, która w jakiś sposób spełnia funkcje indeksu. Szczególnie obszernie starano się regestować dokumenty, tak, aby jak najwięcej zawartych w nich informacji było dostępnych czytelnikowi bez potrzeby czasochłonnej lektury odpisów. Poszczególne pola formularza są jasne i nie wymagają szczegółowego komentarza. Objaśnić jedynie należy, że w polu [Oryginał, kopia, odpis] wpisywano wszelkie informacje o dokumencie, którego odpis znajduje się w Tekach, a więc ustalenia, czy zachował się oryginał, gdzie on się znajdował podczas sporządzania odpisu i gdzie znajduje sie obecnie oraz wszystkie możliwe jego kopie i odpisy. W polu [Podstawa odpisu] podawano podstawę zachowanego w Tekach odpisu. Baza połączona została linkami ze skanami odpisów, które są dostępne po kliknięciu na sygnaturę dokumentu (zob. niżej instrukcja użytkowania).
Przystępując do realizacji projektu uporządkowano najpierw i zinwentaryzowano dokumenty w teczkach. Większość posiada funkcjonujące w literaturze numeracje, nadane im ongiś przez Franciszka Sikorę. Numeracji tej nie zmieniano. Te, które nie posiadały numerów w obrębie tek, zostały ułożone chronologicznie i ponumerowane. Chronologiczne ułożenie wszystkich dokumentów pozwoliło skomasować podwójne a niekiedy i potrójne odpisy tych samych dokumentów. Zostały one uwidocznione w polu dotychczasowej sygnatury. Ponieważ większość bodaj dokumentów z tego zbioru uległa przemieszczeniu w wyniku obu wojen światowych, z wielkim zaangażowaniem starano się ustalić miejsce ich obecnego przechowywania. Wiele z nich zaginęło w ogniu wojny chyba bezpowrotnie, zwłaszcza te z wielkich bibliotek warszawskich, nieznane są losy, bądź nie udało się do nich dotrzeć, dokumentów ze zbiorów prywatnych, czy tych pozostałych na dawnych ziemiach wschodnich Polski. Stan tych, które pozostały, starano się opisać, o ile była możliwość otrzymania ich do ręki. W trakcie prac okazało się, że wiele z dokumentów zostało przepisanych z opublikowanych już dyplomatariuszy. Z reguły wszystkie je regestowano, ale skanów odpisów nie zamieszczono. Zdecydowano bowiem o publikacji zespołu archiwalnego jako całości, przeto nie ingerowano w pierwotny układ i zakres kwerend twórców tego zbioru.
6. Prezentowany projekt powstał, jak już wspomniano, w Pracowni Słownika Historyczno-Geograficznego Małopolski w Krakowie. Autorami opisów poszczególnych dokumentów są: dr Waldemar Bukowski (WBuk.), dr Franciszek Sikora (FS) i prof. dr Jan Wroniszewski z Torunia (JW), współpracujący z Pracownią Słownika krakowskiego od kilku już lat. Prace pomocnicze wykonywał dr Janusz Szyszka. Za ostateczną redakcję całej publikacji ponosi odpowiedzialność W. Bukowski.
Autorzy wyrażają szczególną wdzięczność Pani dr Grażynie Rutkowskiej z poznańskiej Pracowni Słownika Historyczno-Geograficznego Wielkopolski w Średniowieczu Instytutu Historii PAN, która wspaniałomyślnie udostępniła obszerne materiały do przygotowywanego przez siebie itinerarium Kazimierza Jagiellończyka, i pozwoliła je wykorzystywać w niniejszym opracowaniu. Bez tych materiałów praca nasza byłaby o wiele trudniejsza. Pan dr hab. Sławomir Górzyński z Warszawy łaskawie udostępnił autorom skany dziesiątków tomów Metryki Koronnej, zanim jeszcze zostały one upublicznione na stronach internetowych Polskiego Towarzystwa Heraldycznego. Biorąc pod uwagę, jak duża część materiałów w prezentowanym Kodeksie pochodzi właśnie z Metryki, trudno przecenić wartość tej przyjacielskiej przysługi. Autorzy przygotowywanego do publikacji piątego tomu „Kodeksu dyplomatycznego Małopolski”. prof. prof. Marek Kowalski, Stanisław A. Sroka, Lidia Korczak i dr Maciej Zdanek łaskawie udostępnili ostatnią jego wersję, dzięki czemu można było zweryfikować te dokumenty, których odpisy znalazły się w Tekach Bujaka. Słowa wdzięczności należą się także opiekunom wielu zbiorów archiwalnych, szczególnie jednak przyjdzie podziękować ks. prof. dr Kazimierzowi Łatakowi CRL, opiekunowi archiwum klasztoru kanoników regularnych przy kościele Bożego Ciała w Krakowie, który udostępnił przechowywane tam pergaminy.
Na koniec chciałbym podziękować Narodowemu Centrum Nauki za sfinansowanie tego trudnego i jak się okazało niezwykle pracochłonnego projektu, zaś Panu prof. dr hab. Jerzemu Wyrozumskiemu sekretarzowi generalnemu Polskiej Akademii Umiejętności, która formalnie jest właścicielem owego zbioru, za wyrażenie zgody na jego publikację w takiej formie i obsługę finansową projektu.
Waldemar Bukowski